BIZNES PRYWATNY A REALIA NA SWOIM
Wywiad z Panem Stanisławem Janickim – prezesem zarządu firmy rodzinnej: Zakład Poligraficzny „EKOROL” Sp.zo.o., Janikowo k/Poznania.
Krótki zarys życiorysu:
- Stanisław Janicki, urodzony 1951r. w Zielonej Górze, gdzie rozpoczął swoją drogę edukacyjną, najpierw w Szkole Podstawowej nr 2 przy ul. Długiej, potem w Technikum Mechanicznym
- w 1969 przeprowadził się wraz z siostrą i rodzicami do Poznania, gdzie kontynuował i ukończył naukę w tutejszym Technikum Mechanicznym
- następnie zdobywał edukację na Politechnice Poznańskiej na Wydziale Maszyn Roboczych i Produkcji, studia ukończył w 1974 r. – uzyskując tytuł magistra inżyniera mechanika
- pracował między innymi w: Fabryce łożysk Tocznych (konstruktor), Swarzędzkiej Fabryce Armatur (konstruktor) oraz w Biurze Studiów i Projektów Budownictwa Rolniczego na stanowisku projektanta, a po zmianie nazwy firmy na Przedsiębiorstwo Projektów i Realizacji Obiektów Szklarniowych jako kierownik Pracowni Wydawniczej (i to tutaj podczas wydawania katalogów z obiektami rolniczymi zgłębiał swoją wiedzę z poligrafii)
- w 1988r. uruchomił własną drukarnię, która działa do dziś
Panie Stanisławie, może doda Pan jeszcze kilka szczegółów dotyczących rodziny?
– Od 1974r. jestem żonaty, mieszkam wraz z żoną – Małgorzatą (z domu Łopińską) w Poznaniu. Niedługo będziemy obchodzić okrągłą rocznicę, złote gody. Mamy dwie córki oraz dwóch wnuków i wnuczkę. Starsza córka – Izabela jest dr. hab. i obecnie dyrektorem Zakładu Ekorol oraz współwłaścicielką firmy, młodsza córka – Justyna jest absolwentką filologii angielskiej oraz filologii polskiej i klasycznej Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i pracuje jako wykładowca w Centrum Języków i Komunikacji Politechniki Poznańskiej, gdzie kształci kolejne pokolenia. Jeśli chodzi o wnuki to najstarszy wnuk już studiuje, jest studentem medycyny, młodszy wnuk rozpoczął właśnie edukację w liceum, a wnuczka kończy w tym roku szkołę podstawową.
Lubię historie rodzinne, więc mogę powiedzieć jeszcze kilka słów o przodkach. Szczególnie, że mówimy tu o rodzinnych stronach mojego ojca.
Moi pradziadkowie to Józef Janicki, urodzony w Osieczy oraz jego żona Marianna, z domu Tycner. Pradziadkowie mieli czterech synów: Stanisława, Mariana, Kazimierza oraz Franciszka. Najstarszy z nich – Stanisław – urodził się w 1892r. To był mój dziadek. Dziadek ożenił się ze Stanisławą z d. Luboińską. Mieli oni trzech synów: Bogdana, Jana i Jerzego.
Jan, czyli środkowy syn, to mój ojciec. Tata urodził się w Osieczy w 1923r. Moja mama to Helena z d. Jackowska. Rodzice mieli dwoje dzieci: mnie (1951) oraz moją siostrę – Marię (1955). Ja i siostra urodziliśmy się w Zielonej Górze, ale później z całą rodziną przeprowadziliśmy się do Poznania. Siostra moja jest magistrem farmacji, ma męża Mariana oraz troje dzieci i kilkoro wnucząt. Mieszka blisko mnie, w zasadzie dzielą nas trzy ulice.
Jeśli chodzi o braci ojca to starszy – Bogdan – również przeprowadził się ze swoją rodziną do Poznania, młodszy brat – Jerzy – pozostał w Osieczy.
Stryj Bogdan ożenił się z Jadwigą z d. Modelską, ich córki to: Anna i Magdalena. Żona stryja Jerzego to Danuta, a ich dzieci to: Stanisława, Jan, Bogdan oraz Joanna. Z kuzynkami Anna i Magdą mam kontakt, z pozostałym kuzynostwem sporadyczny.
Oczywiście tych historii i szczegółów rodzinnych jest znacznie więcej. Długo można by opowiadać.
To może teraz opowie Pan coś o swojej firmie?
– Początki mojej działalności to 1988r. Uruchomiłem drukarnię za pozwoleniem Ministerstwa Kultury i Sztuki, w tamtych czasach było bardzo trudno uzyskać takie pozwolenie. Pierwsze podejście zakończyło się odmową wyrażenia zgody na otworzenie prywatnego Zakładu Poligraficznego. W uzasadnieniu odmowy było, że będę uszczuplał zasoby papieru państwa polskiego. Nic mi nie pozostało jak się odwołać. Wpadłem też na pomysł, aby swoje niezadowolenie z odmowy opublikować w gazecie „Wprost”, sprawa stała się głośna, zostałem wezwany do odpowiednich władz i dostałem pozwolenie na otwarcie Zakładu Poligrafii, ale z zastrzeżeniem, że będę świadczył również usługi na rzecz władzy rządzącej w tym okresie. Zacząłem od małego garażu samochodowego, kupiłem z demobilu starą drukarnię i tak to się zaczęło.
Pracując na swoim, zrozumiałem podstawy kapitalizmu. Stopniowo robiłem kolejne dobudówki na naszej działce, zakupiłem tez używaną maszynę z Austrii. Pamiętam, że pojechałem po nią sam swoim Fiatem 125p z przyczepą i tam powstał problem z załadunkiem maszyny na przyczepkę. Pracownicy nie chcieli jej załadować bo to było niezgodne z przepisami, ale w końcu odpowiedzialność wziąłem na siebie, zadeklarowałem, że wszystkie mandaty czy koszty z tym związane zapłacę, no i się udało. Dojechałem do Poznania i tutaj znów pojawił się problem, tym razem z rozładunkiem już w drukarni. Wpadłem na pomysł, wykopałem głęboki dół aby wjechać z przyczepką do takiej wysokości, gdzie maszyna zrówna się powierzchnią ziemi, z chłopakami podkładaliśmy rurki metalowe po deskach, tworząc drogę zjazdu maszyny z przyczepki i tak powiększyłem swój park maszynowy. Po krótkim czasie dokupiłem następną maszynę z Danii. Na granicy dokonałem odprawy, zapłaciłem cło i przywiozłem do Poznania, ale zapomniałem zgłosić do Oddziału Urzędu Celnego w Poznaniu, po krótkim czasie ktoś życzliwy zgłosił moją nieprawidłowość. Pan z teczką a w niej kara powyżej jednego miliarda złotych na stare pieniądze. Na szczęście jakoś się dogadaliśmy i wszystko dobrze się skończyło. To były początki pracy na swoim.
A teraz teraźniejszość . Od ponad 30 lat EKOROL jest cenionym producentem etykiet samoprzylepnych i opakowań miękkich na roli. Obsługujemy Klientów na terenie Polski, w tym Zagórowa, Konina czy Wrześni, a także innych krajów, głównie europejskich. Misją naszej firmy jest szybka, kompleksowa i rzetelna realizacja powierzonych zleceń, przy zachowaniu najwyższej precyzji i jakości finalnego produktu. Nieustannie inwestujemy w nowe technologie, które wspomagają i optymalizują nasze działania.
Klientom oferujemy zarówno druk wysoko jak i niskonakładowy. Jesteśmy przedsiębiorstwem rodzinnym, dlatego rozumiemy jak ważnym elementem współpracy jest solidarność, elastyczność oraz wzajemne zaufanie, które buduje się w trakcie długofalowych relacji biznesowych. Najważniejszymi wartościami są dla nas: dokładność, innowacyjność i uczciwość. Warto podjąć współpracę z naszą firmą, ponieważ produkcja etykiet czy opakowań jest procesem skomplikowanym, podczas którego należy uwzględnić wiele parametrów technologicznych i wybrać najbardziej korzystne rozwiązania.
Posiadamy Certyfikat GCS 2015r, Certyfikat FSC 2020r, Certyfikat FSC 2023r, i wiele innych wyróżnień. Załoga składa się ze specjalistów w tej branży i liczy 36 osób, wraz ze mną i moją córką – właścicielami firmy.
Czy ma Pan czas dla rodziny, Panie Stanisławie?
– Ten Zakład to moje życie. Budynek, w którym się obecnie mieścimy wybudowałem w 2001 roku. Pracuję od poniedziałku do czwartku, potem mam chwilę wytchnienia, ale dopiero od niedawna. Jestem osobą aktywną, pracuję, ale jestem też dziadkiem, który jeździ po wnuka do szkoły i ogarnia wszystkie sprawy związane z potrzebami rodziny.
Wraz z żoną, mamy dom nad jeziorem w okolicach Pobiedzisk i tam lubimy spędzać czas wolny. Odpoczynek na świeżym powietrzy dobrze nam robi. Niekiedy idę powędkować dla relaksu, a w letnich miesiącach codziennie pływam w jeziorze. Córki ze swoimi rodzinami też nas tam odwiedzają i wtedy razem biesiadujemy.
Lubię być aktywny, wtedy lepiej się czuję. Czuję, że jestem potrzebny firmie i rodzinie, i tak niech pozostanie.
Dziękuję Panu za udzielenie wywiadu dla redakcji Gazety Słupeckiej.
Rozmowę przeprowadził wolontariusz Jerzy Mikołajewski.
Janikowo k/Poznania, 17.01.2024r.