Czy młodzież chce iść w kamasze?

18 lutego, 2016

W powiecie słupeckim obowiązek przystąpienia do kwalifikacji wojskowej ma około350 młodych ludzi, głównie mężczyzn urodzonych w 1997 roku. Przed komisję w Słupcy wzywane są również te osoby, które podczas poprzedniej kwalifikacji zostały uznane za czasowo niezdolne do pełnienia służby wojskowej. Zapytani przez nas na korytarzu przed drzwiami komisji młodzi ludzie chętnie odpowiadają, że… niechętnie pójdą do armii. Nie ma obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej, a poglądy młodych ludzi w tej kwestii niewiele się zmieniły.

Tegoroczną Powiatową Komisję Kwalifikacyjną tworzą: lek. Janusz Musiał – przewodniczący komisji, Andrzej Karolak – sekretarz, pracownik Starostwa Powiatowego w Słupcy, a także zastępcy przewodniczącego komisji – lek. Piotr Ziembicki, lek. Tomasz Święcicki, lek. Elżbieta Orchowska oraz zastępcy sekretarza – Agnieszka Włosiniak, Karol Biadasz – pracownicy Starostwa Powiatowego w Słupcy i średni personel medyczny – Małgorzata Bartoszczyk – statystyk medyczny, Iwona Sypniewska – pielęgniarka.

Kwalifikacja wojskowa rozpoczęła się 1 lutego i potrwa do 29 kwietnia.

1

– W skład podstawowej komisji wchodzi zawsze 3 członków, a podpis na orzeczeniu wydanym przez nią składa dwoje – dodał sekretarz komisji kwalifikacyjnej, Andrzej Karolak. Powiatowa Kwalifikacja Wojskowa jest przeprowadzana w budynku przyszpitalnej przychodni przy ul. Sikorskiego 1 (w pomieszczeniach Punktu Krwiodawstwa – piwnica).

Kto musi stanąć przed komisją?
Kwalifikacją objęci są głównie mężczyźni urodzeni w 1997 roku. Poddani jej są także m.in. mężczyźni urodzeni w latach 1992-1996, którzy nie mają określonej kategorii zdolności do czynnej służby wojskowej; mężczyźni i kobiety urodzeni w latach 1995-1996, którym podczas kwalifikacji wojskowej przeprowadzonej w latach 2014-2015 orzeczona został czasowa niezdolność do czynnej służby wojskowej; osoby, które ukończyły 18 lat i ochotniczo zgłosiły się do pełnienia służby wojskowej oraz kobiety, które z racji posiadanego wykształcenia lub kierunków odbywanych studiów – szkoły medyczne i weterynaryjne oraz kierunki psychologiczne, są niezbędne dla potrzeb rezerw osobowych dla sił zbrojnych RP.

Osoba stawiająca się do kwalifikacji wojskowej przedstawia: wójtowi lub burmistrzowi miasta – dowód osobisty lub inny dokument pozwalający na ustalenie tożsamości, ewentualnie, jeśli stawienie się do kwalifikacji wojskowej w terminie określonym w wezwaniu było niemożliwe- dokument potwierdzający przyczyny niestawienia się do kwalifikacji; powiatowej komisji lekarskiej – posiadaną dokumentacje medyczną, w tym wyniki badań specjalistycznych, przeprowadzonych w okresie dwunastu miesięcy przed dniem stawienia się do kwalifikacji wojskowej; wojskowemu komendantowi uzupełnień – aktualną fotografię o wymiarach 3×4 cm, bez nakrycia głowy, dokumenty potwierdzające poziom wykształcenia lub pobieranie nauki oraz posiadane kwalifikacje zawodowe, a także potwierdzenie zgłoszenia się do rejestracji w przypadku wprowadzenia takiego obowiązku.

Młodzież jest coraz zdrowsza
Mężczyźni, którzy przed wojskową komisją stawali wiele lat temu, gdy pobór do wojska był obowiązkowy mieli podobno wiele pomysłów jak uchronić się przed otrzymaniem kategorii “A”. Symulowali wówczas przeróżne choroby. Jeszcze w latach 80-tych taka postawa była przejawem buntu przeciw systemowi. Przynosiła splendor, a młody człowiek żył w glorii bohatera. Najczęstszym sposobem było zaniesienie karty „choroby” do kilku specjalistów, aby komisja wojskowa nie miała podstaw wysłać niedoszłego żołnierza na dodatkowe badania do szpitala wojskowego. Jeżeli już tam jednak trafił, za odpowiednią sumę pieniędzy czy odpowiedni prezent, zawsze pojawiał się lekarz, który z litości i wyrozumiałości pomagał. Dzisiaj czasy się zmieniły. Pojawiła się armia zawodowa, ale i tak młodzi mężczyźni z wielu przyczyn nie chcą iść do wojska. Dlaczego?

– Chciałbym wyjechać za granicę. Wie pani. Tutaj za dużo nie zarobię – powiedział nam przed wejściem na słupecką komisję młody mężczyzna. – Wiem, że zostanie zawodowym żołnierzem jest kuszące, ale nie widzę siebie w armii. Wolałbym pójść na studia, znaleźć sobie jakąś stałą, niefizyczną pracę. Myślę, że takie życie byłoby dla mnie najlepsze. – powiedział jego kolega.

Dziś jest inaczej, niż w latach 80-tych. Młodzi ludzie otrzymują książeczkę wojskową a komisja lekarska ocenia predyspozycje do pełnienia służby. Kategoria „A” Zdrowy – oznacza nadaję się na żołnierza. Takie osoby mają 14 dni na decyzje czy chcą wstąpić do armii czy nie.

W pierwszym tygodniu trwania powiatowej kwalifikacji niewielu młodych ludzi zostało uznanych za niezdolnych do czynnej służby wojskowej. Lekarska kwalifikacja polega na zmierzeniu wzrostu, ocenie stanu wzroku i ogólnych badaniach internistycznych.

– Zdrowie młodzieży w przeciągu kilku ostatnich pokoleń uległo znacznej poprawie. Dotyczy to zwłaszcza stanu uzębienia, a problem krzywicy został prawie wyeliminowany – powiedział nam przewodniczący komisji, lekarz Janusz Musiał.

Osoby, które nie zgłoszą się na badanie, mogą zostać ukarane grzywną, a nawet karą ograniczenia wolności.

Symulantów ubywa, inni chcą służyć
W ubiegłym tygodniu, gdy odwiedziliśmy miejsce kwalifikacji wojskowej w Słupcy na kilkunastu zapytanych mężczyzn dwóch rozważa przystąpienie do służby. Reszta kategorycznie nie chce iść do wojska. Mimo, że od kilku lat w Polsce nie ma obowiązku służby wojskowej Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiada, że jeszcze w tym roku stworzone zostaną siły obrony terytorialnej, a w każdym powiecie ma stacjonować jeden oddział „Gwardii Narodowej”. W każdym powiecie powstałyby kompanie Obrony Terytorialnej, wspomagane przez lokalne organizacje proobronne. Siły te mogłyby być wykorzystane przez samorządy np. w walce ze skutkami klęsk żywiołowych.

Wojska Obrony Terytorialnej nieoficjalnie nazywane są Ochotniczą Armią Krajową. Nowa koncepcja powinna być gotowa w marcu. Nabór ruszyłby za rok. Resort obrony od kilku lat wprowadza zmiany w funkcjonowaniu NSR, które w przyszłości mają być szkieletem obrony terytorialnej na wzór właśnie amerykańskiej Gwardii Narodowej. Z badania wynika, że za tym rozwiązaniem jest 57 proc. żołnierzy NSR.

W Słupcy od jakiegoś czasu funkcjonuje grupa ASG. Mężczyźni należący do tej grupy spotykają się regularnie na ćwiczeniach strzeleckich i paramilitarnych. Czy młodzi ludzie z tej organizacji mogliby stanowić oddział Gwardii Narodowej w powiecie słupeckim?

– To na razie jest koncepcja, luźny pomysł, nic więcej. Nawet nie wiemy na czym ma polegać rola Gwardii Narodowej poza tym co mówią media. Jeśli będzie jakaś ustawa, oficjalny komunikat MON to wtedy zobaczymy czy będziemy kwalifikowali się do tego przedsięwzięcia – mówi Artur Nowak członek ASG Słupca.

Czy słupecka organizacja jest gotowa na przejęcie roli Gwardii Narodowej podobnej w Stanach Zjednoczonych?

– Jesteśmy gotowi dalej się rozwijać, działać, ćwiczyć, współpracować. Nie chcemy zamykać się w samej tematyce ASG. Cześć z nas planuje służbę w wojsku więc wydaje mi się, że nasza słupecka organizacja może być pierwszym krokiem i pomocą dla nich – mówi Nowak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *