Jedno drzewo, a tyle emocji
Kłopoty z… drzewem! Ogródki działkowe postrzegane są przede wszystkim, jako miejsce odpoczynku, czyli oaza spokoju i relaksu. Okazuje się jednak, iż wcale nie musi być tak sielankowo. Aż trudno uwierzyć, że z jednym modrzewiem może być tyle problemów. Problemów, które „ciągną” się od ładnych kilku lat… Na jednej z działek słupeckich Rodzinnych Ogrodów Działkowych rośnie okazały modrzew. Sęk w tym, iż jego gabaryty zaczęły doskwierać sąsiadom. Niestety, ale jego właścicielka ignorowała prośby o zrobienie porządku z tym drzewem. Swój opór uzasadniała tym, że przez te wszystkie lata… zżyła się nim. Poza tym twierdziła, iż w gałęziach modrzewia są siedliska ptactwa i jego wycięcie nie jest wskazane.
Pomimo, iż zarząd „ogrodów” uzyskał zgodę – od starostwa powiatowego, na usunięcie tego drzewa z adnotacją, że jego wycinki należy dokonać do końca 2016 r., ale poza okresem lęgowym ptaków… Dodajmy: jest to już drugie podejście do tematu, czyli ponowna decyzja. Pierwsza, nie została zrealizowana. Dlaczego? Bowiem właścicielka działki, na której stoi modrzew, nie wpuściła nikogo na swój ogród. Zatem sprawa trafiła do… sądu.
W piątkowe przedpołudnie (29.05) odbyła się wizja lokalna. Stawili się na nią m.in. Ireneusz Bąkowski – prezes zarządu Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Róża” w Słupcy, Franciszek Józefiak- przewodnicząc Komisji Porządkowej, Wojciech Lewandowski – przedstawiciel kierownictwa biura. Nie zabrakło także m.in. Kazimierza Dominiaka – instruktor ogrodniczy. Przybył też Ryszard Borowski – właściciel sąsiadującej działki…
„Walczymy z tym tematem od ponad piętnastu lat. Oczywistym jest, iż posadzone małe drzewko, przez tyle lat rozrosło się i stało się problematyczne. Naprawdę od tylu lat nie można tego tematu zamknąć. Mimo, że mamy zgodę na wycięcie tego modrzewia, nie możemy tego zrobić, bowiem p. Irena– właścicielka działki, na której stoi modrzew, nie wpuszcza nas na swoją działkę, a wiadomo przecież, że nic na siłę. Nie możemy wejść bez jej zgody. Stąd cały ten problem. Wiemy o tym, że jest ona osobą chorą i samotną, dlatego też nieraz chcieliśmy jej pomóc, ale nic nie możemy wskórać. My jej nawet napisaliśmy pismo, że pomożemy jej posprzątać gałęzie. Nawet działkowcy chcą jej wykaszać trawę, bo wiemy, że ma trudną sytuację, ale niestety pomimo starań – nie możemy się porozumieć. Narosło niezadowolenie działkowców, którzy zarzucają nam, że nie potrafimy tej sprawy załatwić. Musieliśmy zacząć działać i wejść na drogę sądową. Sadzenie takich drzew jest niezgodne z naszym regulaminem” – wyjaśnia prezes Bąkowski.
Podczas wizji stwierdzono, iż obecnie na drzewie nie ma żadnych budek lęgowych ptaków i nic także nie wskazuje na to, że drzewo jest chore… Zdaniem użytkownika sąsiadującej działki – Ryszarda Borowskiego , z przerośniętym modrzewiem ma same problemy. Boi się również, iż silny wiatr może w końcu narobić sporo szkód – przewrócić drzewo, połamać jego gałęzie. Zwrócono też uwagę na fakt, że wiek drzewa i jego wysokość może uszkadzać fundament ogrodzenia. Jak będzie decyzja? Zobaczymy.