Magistrant lub doktorant
PO pierwsze – na temat najnowszej historii Polski zdania są podzielone. Jedni ubolewają, że historia ta mija jakoś tak niepostrzeżenie, że za chwilę ślad pamięci nie pozostanie po dokonaniach naszego pokolenia. Inni uważają, że dopiero wtedy gdy zabraknie naocznych świadków pewnych wydarzeń mogą rozpoczynać pracę historycy, gdyż ich dociekań nie zakłócają subiektywnymi spostrzeżeniami ich uczestnicy.
Wydawać by się mogło, że to jakiś absurd, jednak byłam na konferencji naukowej organizowanej z okazji 90 rocznicy Powstania Wielkopolskiego, gdzie jeden z uznanych znawców tematu w stopniu profesora, którego nazwiska przez litość dla nauki polskiej nie wymienię wyrażał zadowolenie z faktu , że w 2005 roku zmarł ostatni z żyjących uczestników Powstania, gdyż jego zdaniem świadectwa naocznych świadków tylko zaciemniały prawdziwy obraz wydarzeń. Po drugie – jednak w całej Wielkopolsce ludzie mówią i piszą o tym, co wydarzyło się w naszym kraju w 1989 roku. Po trzecie – 20 lat minęło od pamiętnego 1989 roku. Moje pokolenie, które w wydarzeniach tamtego roku aktywnie brało udział ciągle żyje wspomnieniami czasu niezmiernie ważnego, historycznego.
Paradoksalnie, można przeżyć długie życie i nic się nie wydarzy, a czasem wydarzenia dużej wagi zdarzają się prawie codziennie. Bardzo wielu ludzi – zbieraczy gromadziło i gromadzi materialne dowody mijającego czasu. Niedawno w „Gazecie Słupeckiej” Roman Kotwa ujawnił, że posiada zbiór dokumentów i opracowań po tytułem „Ocalić od zapomnienia” liczący 1300 stron i zawierający opisy zdarzeń i biogramy ludzi biorących czynny udział w drodze do wolności. Autor dodaje z goryczą, że dokument ten do dzisiaj pozostaje w podziemiu – przez co rozumiem, że Roman Kotwa nie wierzy w możliwość publikacji swego dzieła. I tu dotykamy problemu uniwersalnego.
Wiem o podobnych zbiorach w innych częściach naszego województwa czy nawet kraju. Przecież zmiany nastąpiły w całej Polsce. Niektórym udaje się zainteresować swoją pracą samorządy lokalne lub marszałka województwa i wydawane są książki jak np. „Rok 1989 w powiecie kępińskim.”Wiele opracowań czy zbiorów dokumentów niestety pozostanie zapomniana lub po latach stanie się źródłem nowatorskich prac historyków. Duże znaczenie ma tu możliwość i umiejętność pozyskania pieniędzy na takie wydawnictwo.
Często to właśnie powoduje , że nawet bardzo cenne opracowania być może nigdy nie ujrzą światła dziennego. Dlatego działacze PO w naszym mieście zwrócili się do prof. dr hab. Zbigniewa Pilarczyka z Wydziału Historii UAM z prośbą o objęcie swoim patronatem badań nad przebiegiem działań demokratycznych w Słupcy i znalezienie magistranta lub doktoranta, który w swojej pracy naukowej zebrałby wiadomości na ten temat, a pracę można by potem opublikować. Pan profesor zauważył bardzo słusznie, że problemem tym powinien zająć się ktoś zamieszkały na terenie Słupcy lub powiatu.
Tą drogą ja również zwracam się z apelem do młodych ludzi, kończących studia na wydziale historii UAM lub innej uczelni o kontakt ze mną i rozważenie możliwości napisana pracy o wydarzeniach z lat 1970 – 1989 w Słupcy i w powiecie.