Mogło dojść do tragedii

29 lutego, 2012

W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o pożarze w mieszkaniach socjalnych w budynku byłego dworca PKP. Część lokatorów zdenerwowało to, że w komunikacie strażaków była informacja o rozwadze przy korzystaniu z urządzeń grzewczych. „My już na łamach Gazety Słupeckiej ponad rok temu apelowaliśmy o pomoc, bo mieszkamy w miejscu gdzie jest pęknięty komin” – żalili się w naszej redakcji. Mieli też pretensje o pomoc miasta w przetrwaniu tych najtrudniejszych chwil.

PECHOWE MIESZKANIA?
Pierwszy raz o kłopotach grzewczych w mieszkaniach na dworcu PKP pisaliśmy w 2010 roku. Wioletta Woźniak odwiedziła wówczas naszą redakcję i mówiła, że jej sześcioletnie dziecko śpi w domu jej siostry, ponieważ w ich mieszkaniu jest zbyt zimno. Temperatura w dzień nie przekraczała 14 stopni, a w nocy obniżała się do 11-12. Wtedy jednak nie było stałego palacza do obsługi kotłowni. Mieszkańcy dogrzewali się prądem, choć grzejniki olejowe dostarczone przez miasto nie spełniały swojej roli.

Już wtedy (październik 2010 roku) oprócz niskiej temperatury w mieszkaniu pani Woźniak problemem był pęknięty komin. Mieszkanka pomieszczeń socjalnych przy ulicy Dworcowej mówiła nam, że mimo wielu próśb i monitów nikt się problemem nie zajął. Miasto broniło się mówiąc, że te mieszkania należą do PKP.

W 2010 roku wiceburmistrz Tomasz Garsztka mówił nam: „Myśmy wielokrotnie u nich interweniowali. Oni po prostu nie potrafią tego problemu rozwiązać. Nie chcę używać zbyt mocnych słów, ale czy oni nie potrafią tym zarządzać, czy robią to nieudolnie? Gdyby to był obiekt miasta, to kłopotu by nie było.”

Seweryn Młynarczyk z Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej już wtedy mówił, że według wyjaśnień kierownika Oddziału, zmiany organizacyjne w PKP spowodowały zwłokę w rozstrzygnięciu przetargu na wyłonienie wykonawcy obsługi kotłowni. Od tego czasu minęło półtora roku, ale nic się nie zmieniło. Mija kolejna zima, komina nie naprawiono. Choć jedno trzeba przyznać kotłownia działa, bo PKP zatrudniła palacza. Ponownie dzięki interwencji mieszkańców palacz zaczął nawet przychodzić wieczorem, bo wcześniej był w pracy jedynie do 15.

Niestety, komina do tej pory nie naprawiono. Problem tych mieszkań socjalnych polega na tym, że kilka lat temu gdy miasto zaczęło dzierżawić pomieszczenia od PKP, nasz samorząd był przekonany, że przejmie dworce kolejowe. Podobno ustawy były już na tyle zaawansowane, że do ich uchwalenia brakowało bardzo niewiele. PKP miało się zajmować jedynie torami i kasami biletowymi. „Myślę, że tylko dlatego miasto zdecydowało się dzierżawić ten teren”. Skoro miasto nic nie może zrobić spróbowaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej w PKP.

Więcej w „Gazecie Słupeckiej”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *