Moje trzy grosze…
Niegdyś tak zwane świńskie targi to była powszechność w każdej mieścinie, w każdej gminie. Dziś niestety dobrodziejstwa Unii Europejskiej postawiły takie wymogi, że targowiska trzeba było pozamykać. Co ma zrobić biedny chłop z krową, królikiem, czy kurą? Sprzedać trzeba, żeby żyć. Na ulicę wyjść nie można, może skorzystać z Allegro?
W naszym powiecie rolnicy zbywają swoje płody rolne bezpośrednio do producentów i kontrahentów. Jeszcze do niedawna modne były spędy, ale teraz wszystko się zmieniło.
Powstała natomiast koncepcja budowy wspólnego powiatowego targowiska zwierzęcego. Ma powstać w Zagórowie, gdzie tradycje kupieckie sięgają czasów saskich. Władze sugerują partycypacje w kosztach poszczególnych gmin, aby uzyskać fundusze unijne na realizację tej inwestycji.
Zagórów sprytnie to wymyślił, bo przecież takie przedsięwzięcie, to dodatkowy wpływ do budżetu. Co z tego będą mieli mniejsi producenci rolni? Łatwy dostęp na rynek sprzedaży swoich płodów. Za wjazd na targowisko będzie trzeba jednak zapłacić, ale z jedną kurą raczej biznes się nie opłaci. Powstają pytania: Czy potrzebny jest taki „spęd” w jednym z miasteczek? Czy będzie miał rację bytu? Czy nie będzie chaosu i zamieszania? Czy gminy w ogóle zgodzą się dołożyć do interesu? Odpowiada społeczeństwo, które chętnie podejmuje polemikę w poruszonej kwestii.
Osobiście uważam, że giełda rolna to dla Zagórowa przede wszystkim tradycja. Pamiętam czasy, kiedy krowy, byki, świnie, kurczaki budziły nas o świcie. W miasteczku tętniło życie, było gwarno, wesoło, czasem nawet kozacko. Powoli to wszystko przygasało, tliło się i zgasło! Co teraz i kiedy?