Policjant też człowiek?
Postanowiłam w akcie pewnej desperacji napisać kilka słów na temat naszej polskiej rzeczywistości z cichą nadzieją, że znajdzie się więcej podobnie myślących, a w przypadku inaczej myślących być może skłoni ten tekst do pewnej refleksji. Dla zagranicznego gościa nasza rzeczywistość bywa dość brutalna i nie dziwi fakt, że ludzie wyjeżdżający z kraju nie garną się do masowych powrotów.
Mam tu na myśli stosunek naszej rzeszy urzędników do klienta a przedstawicieli prawa do przeciętnego człowieka. Rzecz jest prosta, choć przypadek skomplikowany. Proste- bo wystarczy być człowiekiem niezależnie od piastowanego urzędu, skomplikowane, bo wymaga wyjścia ze skorupy własnego egoizmu. A teraz do rzeczy: Zaistniałe zdarzenie miało miejsce w poniedziałek 15.02 w godzinach wieczornych (ok. 19:30) w miejscowości Kowalewo Opactwo.
Niedaleko kościoła tuż przy skrzyżowaniu zostałam zatrzymana przez patrol policji. Nadmienię tylko, że zima nie poskąpiła nam śniegu, więc droga była przejezdna tylko środkowym pasem, w koleinach pośniegowych. Kto tam jeździ, wie, że wyminięcie się dwóch aut jest niemożliwe. Otóż radiowóz policyjny nadjechał z przeciwnej strony a pan policjant postanowił zatrzymać moje auto.
Zaznaczam, że jest to pełne prawo policjantów i grzecznie poddałam się kontroli, prosząc jednocześnie o możliwie szybkie załatwienie sprawy, ponieważ jechałam właśnie po duszpasterza na prośbę rodziny umierającego człowieka, nie dziwi więc, że każda minuta była dla nas bardzo ważna. Panowie poprosili mnie o zjechanie na pobocze, którego nawiasem mówiąc nie było, ponieważ po obu stronach drogi były zwały śniegu.
Spełniłam jednak życzenie panów i zjechałam z drogi tak jak tylko to było możliwe (chociaż i tak żaden samochód by tamtędy nie przejechał, z powodu zwężenia jezdni). Pan policjant był jednak na tyle uprzejmy, że po krótkiej kontroli pozwolił mi jechać dalej. I gdyby tak się ta sprawa zakończyła, pewnie dziś byłabym przepełniona wdzięcznością a nie goryczą.
Podkreślam w tym miejscu fakt, że panowie wykonywali swe obowiązki jak najbardziej słusznie. Moglibyśmy się rozjechać, każdy w swoją stronę, gdyby to była inna pora roku i inne warunki atmosferyczne, ale minięcie się na tej samej drodze nie było niestety możliwe. Panowie postanowili wiec wycofać się kilka metrów do skrzyżowania (chwała im za to)i czekać na to, aż odjadę.
Tu się jednak pojawił problem, ponieważ utknęłam na tym poboczu. Mając świadomość upływu cennego czasu desperacko manewrowałam samochodem, pogarszając tylko sytuację. W końcu wyjęłam z samochodu wszystkie wycieraczki i podłożyłam pod koła, żeby się nie ślizgały w miejscu. Wchodziłam i wychodziłam z auta kilkakrotnie, zmagając się ze zwałami śniegu.
Trwało to kilkanaście minut, tymczasem panowie policjanci cierpliwie czekali w ciepłym radiowozie, aż kobieta wreszcie przestanie być zawalidrogą. No właśnie, dwóch panów siedzących w samochodzie i bezradna kobieta, próbująca bezskutecznie wyjechać samochodem, a przecież byli świadomi w jakim celu tamtędy przejeżdżałam.
A teraz konkluzja: ten człowiek, któremu chciałam oddać ostatnią przysługę zmarł tamtejszego wieczoru, a mi osobiście jest przykro, że panowie, bądź co bądź stróże prawa i porządku nie znaleźli w sobie odrobiny dobrej woli i nie pomogli mi w żaden sposób wyprowadzić auta w godzinach wieczornych, w padającym śniegu, w mrozie, w sytuacji w której umiera człowiek
… A przecież, bądźmy realistami panowie policjanci- każdy kiedyś będzie potrzebował pomocy… I w końcu przesłanie: najpierw bądźmy ludźmi a potem urzędnikami. Dziękuję.
Czytelniczka
(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
•••
O komentarz w sprawie tego wydarzenia poprosiliśmy KPP Słupca: Odnośnie sytuacji dot. kontroli drogowej w Kowalewie Opactwie w dniu 15 lutego 2010 r. przeprowadzanej przez funkcjonariuszy KPP w Słupcy informuję, że została ona przeprowadzona prawidłowo. Policjantom znany był cel podróży kontrolowanej osoby, dlatego wszelkie czynności przeprowadzili bardzo szybko.
Po zakończeniu kontroli policjanci odjechali do prowadzenia dalszych swoich czynności. Funkcjonariusze z daleka widzieli światła odjeżdżającego, kontrolowanego samochodu. Nie byli świadomi, że kierowca potrzebuje jakiejkolwiek pomocy i ma problemy z kontynuacją swojej podróży.
Całe zajście trwało krótko i nie można było przypuszczać o jakichkolwiek problemach kontrolowanego wcześniej auta.Każda osoba, która jest niezadowolona z zachowania policjantów, wykonywania przez nich obowiązków służbowych może porozmawiać na ten temat z Komendantem Powiatowym Policji w Słupcy.
mł.asp. Marlena Kukawka
oficer prasowy KPP w Słupcy
„Funkcjonariusze(…)nie byli świadomi…”, to jest najlepszy komentarz
Jak chodzi o pomoc to się nie ruszą, za to za brak wycieraczki pod nogami pasażera będą cię po Słupcy na sygnale gonili hehe ! Gratulacje!