Rowerzystka potrącona na pasach
To było kolejne dramatyczne zdarzenia na Traugutta w ostatnich dniach. W Dzień Dziecka kilkanaście minut po godzinie 10., żółty peugeot uderzył na pasach w kobietę na rowerze. – Czy słupczanka jechała jednośladem, czy też prowadziła pojazd – nie wiadomo. Świadkowie mają sprzeczne relacje. – Nie wiem czy ta pani jechała, czy rower prowadziła. Przed lodziarnią był tłum, a ona nagle znalazła się na mojej masce – mówił chwilę po zdarzeniu rozemocjonowany młody mężczyzna, kierowca peugeota.
Poniedziałkowe zdarzenie na ulicy Traugutta wyglądało bardzo dramatycznie. Choć samo uderzenie w kobietę na rowerze widziało niewielu, to potem tłum obserwował zakrwawiona kobietę leżącą pod samochodem, który wcześniej ją uderzył. – Nie widziałem jej. Przed lodziarnią stał tłum dzieci. Ona musiała wyłonić się z tego tłumu – usprawiedliwiał się kierowca.
Zasadnicze pytanie dotyczyło faktu, czy kobieta jechała rowerem, czy też go prowadziła. I liczni świadkowie mieli różne zdanie na ten temat. – Ta pani prowadziła rower. Już schodziła z jezdni jak ja samochód uderzył – mówiła jedna z kobiet.
– Bzdura. Ta kobieta jechała rowerem. Widziałem to, bo akurat skręcałem w ulicę Traugutta – mówił inny świadek.
Te rozmowy miały miejsce zanim jeszcze przyjechała policja. Pojawiła się ona niemal pół godziny po zdarzeniu… Równie „szybkie” było pogotowie
TO JEST SKANDAL
Siedzibę słupeckiego pogotowia dzieli od miejsca wypadku niespełna pół kilometra. No może właśnie pół kilometra. Gdy sytuacja była naprawdę dramatyczna, a kobieta leżała zakrwawiona ludzie próbowali wezwać pomoc. Młoda dziewczyna pomagała jak mogła, a przejeżdżający akurat obok pracownicy Urzędu Miasta wezwali pogotowie. Niestety, od kilku miesięcy mamy do czynienia ze zmianą siedziby dyspozytorni karetek. Wzywający pomocy dodzwonili się więc do Konina, a Konin wezwał karetkę będącą niedaleko zdarzenia.
– Na pieszo byłoby szybciej – komentowali świadkowie zdarzenia, ale nikomu nie było do śmiechu. To nie pierwszy taki przypadek, gdy nowy system nie zadziałał. Czy zmusi to decydentów, czyli wojewodę do zmiany decyzji o przeniesieniu dyspozytorni ze Słupcy do Konina. Bardzo wątpliwe, ale sprawą zainteresowaliśmy starostę słupeckiego, który obiecał interweniować w Koninie. Cztery godziny później próbowaliśmy w słupeckim szpitalu dowiedzieć się o stan zdrowia poszkodowanej słupczanki, ale w Izbie Przyjęć odmówiono nam informacji.